Poinformuj ile masz czekać lub czekałeś w kolejce
« wszystkie aktualności

Kuba Sienkiewicz: o ochronie zdrowia

„Niestety po transformacji w służbie zdrowia nie stałem się bardziej lekarzem. Za PRL i w latach 90. służba zdrowia bardziej mi się podobała. Bo wtedy praca była oparta na prawdziwie medycznym myśleniu. Przeprowadziliśmy różnicowanie, diagnostykę i leczenie zgodnie z tym, czego nauczaliśmy i czego wcześniej sami się uczyliśmy. Kiedy pod koniec hospitalizacji wyskakiwała jakaś niespodzianka w badaniach lub komplikacje… zdrowotne, pacjent pozostawał na oddziale, żeby wszystko doprowadzić do końca. Jeśli tego wymagała sytuacja, doprowadzało się do konsultacji z lekarzami z innych oddziałów. Interna, chirurgia, endokrynologia czy jeszcze bardziej wąskie gałęzie interny – nikt się nie wahał, trzeba, to wykonywał. Kiedy zalecaliśmy leki, braliśmy te z najwyższej półki, nie kalkulowaliśmy, czy opłaca się je ordynować, rozważaliśmy wyłącznie to, czy akurat one będą najskuteczniejsze.
Kiedy pacjent wychodził ze szpitala, jego karta informacyjna była zamknięta. Nie wypisywano do domu pacjenta ze zdiagnozowanym właśnie nowotworem tylko dlatego, że to nie nasza działka. Teraz, za wolności, za demokracji, za wolnego rynku jest więcej absurdów w służbie zdrowia. Za PRL leczeni zależało od tego, co według naszego przekonania uważaliśmy, że należy zrobić w danym przypadku”.

„Szkolenie w Czerwonym Borze to była przygoda. Odbywały się w trybie dziennym, niekoszarowym, ale musieliśmy chodzić w mundurach. I problem polegał na tym, że one wyglądały bardzo podobnie jak mundury ZOMO. A był to rok ’82 i ludzie nie przepadali za funkcjonariuszami ZOMO. … Kiedy sąsiedzi mnie widzieli, była kupa śmiechu. Ale wiem, że w Gdańsku odnotowano przypadek pobicia studentów medycyny odbywających szkolenie wojskowe. Ludzie myśleli, że to zomowcy bez uzbrojenia i wykorzystywali sytuację”.
Więcej fragmentów książki Kuby Sienkiewicza znaleźć można pod poniższym linkiem:
http://www.rp.pl/artykul/1190896.html

« wszystkie aktualności

Facebook